środa, 19 grudnia 2018

Szpital w Zgorzelcu


Święta coraz bliżej, a Chrobotek zamiast ubierać choinkę leży na oddziale pediatrycznym w zgorzeleckim szpitalu.
Diagnoza: pooskrzelowe zapalenie płuc.
Bywaliśmy w różnych szpitalach Legnica, Poznań, Rabka... o oddziale pediatrycznym w szpitalu zgorzeleckim mogę powiedzieć – przyjazny oddział dla pacjenta i rodzica.
Miły pomocny personel, czyściutkie odremontowane sale bez przeszklonych boksów. Jednakże w dalszym ciągu bolączką polskich szpitali jest brak łóżek dla opiekunów dzieci. Jako rodzice doskonale wiemy, co oznacza spanie na karimacie u podnóża dziecięcego łóżeczka. Chwała Owsiakowi, który z zebranych pieniędzy podczas 26. Finału WOŚP część z nich przeznaczył na łóżka polowe dla opiekunów małych pacjentów.
O jedzenie rodzic też nie musi się martwić, bo za 8 zł ma zapewnione śniadanie, obiad i kolację.
Ten kilkudniowy pobyt w szpitalu to wyleczenie z choroby, ale i okazja do kompleksowych badań. Pełna morfologia, gazometria i prześwietlenie płucek.

Humor dopisuje, bo idziemy do domu.

Po męczących badaniach czas na sen.

                                          Ja mam miejsce do spania, a mama do łóżeczka :-)


piątek, 25 maja 2018

Drabinka dla sportowca


           Zastanawialiśmy się z mężem, co jeszcze możemy zrobić w domu dla naszego synka, by wspomóc jego rozwój ruchowy. No i zaświtała myśl o drabince jak na hali sportowej, tylko w wersji mini. Do tego celu wykorzystaliśmy niewielką wnękę pod naszym oknem. 
          Pewnego słonecznego dnia tata z synkiem wybrali się do Bricomarche, by kupić odpowiednie drążki. Po dłuższej chwili organoleptycznych przymiarek dokonywanych przez Chrobotka wybór padł na bukowe, metrowe tralki..
          Dzięki zdolnemu tatusiowi :-) teraz Chrobotek może uczyć się stawania na nóżki, przytrzymywania się rączkami i łapania zabawek (podpowiedź dla młodych małżeństw: dziecko przy tym świetnie się bawi, szybko się męczy i idzie spać ;- p ) 


piątek, 4 maja 2018

Gazometria


                Gazometria dla nas jest jak chleb powszedni. Badanie to jest ważne, dla osoby chorej na dysplazję płucną, ponieważ pokazuje poziom dwutlenku węgla w organizmie. A wzrastający dwutlenek do poziomu 80 lub wyżej (gdzie maksymalna norma dla zdrowego człowieka to 45) jest diabelnie niebezpieczny dla zdrowia. Dlatego Chrobotek jest w dalszym ciągu podłączany na noc do respiratora, który wspomaga jego oddychanie i „wypłukuje” nadmiar dwutlenku z organizmu.
            Punkt pobrań krwi w naszym lubańskim szpitalu wita nas już jak stałych bywalców. Atmosfera miła, przyjść możemy o każdej porze. Wyniki badań gazometrii otrzymujemy od ręki.
Dzisiaj musieliśmy troszeczkę poczekać, bo 3 ciężarne panie miały badania krzywej cukrowej. Nikt nas nie wyprosił na korytarz, czekaliśmy w pomieszczeniu rejestracji, z którego wyszła pani, która nas przyjmowała, a w pomieszczeniu obok młody laborant właśnie pobierał krew przyszłej mamusi.


                  Chrobotek się nie nudzi. Nawet w takim miejscu wszystko jest ciekawe. Najpierw bawił się długopisem, potem dostrzegł myszkę komputerową a myszka to dla niego sygnał, że się będzie coś zmieniało na monitorze. By go odwiec od zmian w otworzonym programie medycznym posadziliśmy go na krzesło obrotowe, dzięki czemu zapomniał o myszce i poczuł się jak na karuzeli.
                  Przyszła i na nas kolej. Największy płacz naszego Chrobotka zaczyna się nie w momencie ukłucia paluszka, lecz w chwili gdy pan paluszek mocno ściska, by krew spłynęła do szklanej rurki – kapilary. Po pobraniu, pytamy:
- Czy mamy wyjść na korytarz, by poczekać na wynik? A pan laborant nam na to:
- Nie, zaczekajcie tutaj, to nie będę zamykał gabinetu. Zaraz przyjdę.
By czas oczekiwania uatrakcyjnić naszemu synkowi, podeszłam z nim do kranu z wodą (po badaniu trzeba rączki dobrze umyć), gdy poczuł wodę od razu pyszczek mu się uśmiechnął i próbował chlapać tatusia :-)
                Wyniki okazały się dobre – dwutlenek 46 mmHg, tlen 55 mmHg,niska saturacja 85 % w tym przypadku wynika ze zdenerwowania (bo jakim prawem, ktoś mi ściska paluszek!)
A w najbliższym czasie...gazometria poranna po nocce bez respiratora...


czwartek, 3 maja 2018

Trochę o sprzęcie


            Respirator wspomaga oddychanie. Przy czym ustawień respiratora jest kilkanaście. Parametry mogą być bardzo wysokie lub bardzo niskie. Nasz Chrobotek jest obecnie na SMV, co oznacza, że respirator lekko wspomaga jego oddech w nocy, niewielkie wsparcie. Jest to urządzenie bardzo dokładne. Zapisuje w swojej pamięci wszystkie alarmy, jakie były, kiedy i o której godzinie. Rejestruje czas, kiedy jest pacjent podłączony, alarmuje, kiedy filtry są do wymiany i czy parametry wdechów lub wydechów nie są za niskie. Dodatkowo można podłączyć do niego koncentrator tlenu i nawilżacz (z czego obecnie korzystamy).
         Postanowiliśmy, po konsultacji z lekarzem, odstawić Chrobotkowi koncentrator tlenu. To druga nieodłączna maszyna, która nam towarzyszy i „wita” wchodzących do mieszkania gości - Czarne Artuditu, które waży 20 kg, głośno buczy i grzeje pomieszczenie, w którym przebywa. Spanie w sypialni z tym niechcianym, a koniecznym gościem było mordęgą. Dzięki podpowiedzi przesympatycznej lekarki, która przez pewien czas u nas gościła zamówiliśmy 5 – metrowy wężyk do tlenu. Tym samym rozwiązaliśmy problem buczącego koncentratora. Wystawiony do przedpokoju nikomu nie przeszkadza.
          Trzeci, niezbędny sprzęt, który towarzyszy nam na każdym wyjeździe, na spacerze i w domu to ssak do odssysania rurki tracheostomijnej. Ustrojstwo to waży 7 kg i wszędzie musi być zabierane. Zmiana temperatury po wyjściu na zewnątrz sprawia, że Chrobotek potrzebuje odessania z rurki. Zaczyna się wtedy krztusić, niepokojąco kaszleć...i nie ważne czy mama stoi w kolejce do kasy w Kauflandzie czy akurat przy wypełnianiu wniosku na dowód osobisty, dziecko na kolanach potrzebuje natychmiastowej pomocy i trzeba mu pomóc. Odessać! Początkowo czułam się źle, nieswojo. Ludzie na mnie dziwnie patrzą, zaglądają do wózka...Chyba się już na to uodporniłam...




niedziela, 22 kwietnia 2018

Czas goni nas cały czas


Dawno mnie tu nie było. Dawno nie pisałam. Obowiązki związane z pracą zawodową oraz z pracą domową wypełniają moje codzienne 24h. A może to tylko próba usprawiedliwienia siebie?

Tak czy inaczej wracam do pisania.
Nie wiem, na ile będzie to regularne pisanie, ale popiszę i ponadpisuję nowe treści do dawnych zdarzeń.

czwartek, 29 marca 2018

Pionizator Smart


        Pojawił się w naszym domu kolejny sprzęt – pionizator. Po dokonaniu niezbędnych formalności w postaci badań od lekarza ortopedy pojechaliśmy na spotkanie z przedstawicielem firmy zajmującej się sprzętem medycznym, by dokonać przymiarki pionizatora. Tomek dzielnie zniósł zapinanie pasami i (o dziwo) nie robił awantury z powodu skrępowanych ruchów.
          Obecnie ćwiczenia rehabilitacyjne Chrobotka są nastawione na to, by w niedalekiej przyszłości szkrab mógł raczkować lub maszerować. Pionizator ma wspomóc jego rozwój psychoruchowy poprzez wzmocnienie mięśni nóg.
        Samo urządzenie jest lekkie i zwrotne. Mankamentem, wg nas, są zastosowane zapięcia – grube, mocne rzepy. Są one bardzo niewygodne a zapięcie samodzielnie dziecka, kiedy się je przytrzymuje jedną ręką a drugą próbuje wpiąć jest zadaniem karkołomnym. Tym bardziej, że postawa dziecka jest bardzo ważna, jego ustawienie stópek i kolanek.
        Mam nadzieję, że to urządzenie niedługo pomoże naszemu synkowi w samodzielnym stanięciu na nóżkach.




piątek, 16 lutego 2018

Warsztaty terapeutyczne metodą Voyty


Polskie Towarzystwo Terapeutów Metodą Vojty zorganizowało we Wrocławiu warsztaty rozwijające pt. „Ontogeneza rozwoju dziecka II trymestr”. Chrobotek był najmłodszym pacjentem uczestniczącym w warsztatach. To właśnie przypadek Chrobotka został wzięty pod lupę, szczegółowo zanalizowany, by precyzyjnie dobrać techniki ćwiczeń mające na celu stopniowe niwelowanie hipotonii i wymuszające na nim prawidłowe odruchy prowadzące do samodzielnego siadu i raczkowania.