czwartek, 20 kwietnia 2017

Zdjęcia na ścianie

Oglądałam na korytarzu oddziału OIOM zdjęcia małych dzieci i opisy wokół zdjęć, podziękowania dla lekarzy, dla cioć pielęgniarek. Dzieci po przejściach lecz wyrośnięte, z uśmiechniętymi buziaczkami, szczęśliwe, często odświętnie poubierane a to chrzest, a to roczek, komunia...
Znałam je wszystkie na pamięć, za każdym razem na nie zerkałam, gdy byłam wypraszana z sali z powodu zabiegów medycznych lub pielęgnacyjnych. W końcu przechodziłam tym korytarzem codziennie przez 266 dni pobytu w szpitalu.
Są to zdjęcia, by nieść otuchę stroskanym rodzicom, pokazują, że dzieci wracają do zdrowia, choć czasami to trwa miesiąc, dwa lub rok, kilka lat...
Pierwsze miesiące patrzyłam na te kolorowe obrazki z nadzieją, skoro te dzieci wyzdrowiały to i mój synek sobie poradzi. Później przyszła refleksja, że przecież tych małych pociech w kolorowych ramkach jest tyle, ile średnio w jednym tygodniu przybywa małych pacjentów na oddział. A jak sobie radzą te, które opuściły szpital a nie znalazło się miejsce dla nich na pamiątkowej ścianie? Czy są zdrowe? Czy chorują?



Teraz myślę o tym, że jeszcze kilka miesięcy i mój Chrobotek dołączy do grona szczęśliwych maluszków, by dawać nadzieję następnym rodzicom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz