piątek, 25 maja 2018

Drabinka dla sportowca


           Zastanawialiśmy się z mężem, co jeszcze możemy zrobić w domu dla naszego synka, by wspomóc jego rozwój ruchowy. No i zaświtała myśl o drabince jak na hali sportowej, tylko w wersji mini. Do tego celu wykorzystaliśmy niewielką wnękę pod naszym oknem. 
          Pewnego słonecznego dnia tata z synkiem wybrali się do Bricomarche, by kupić odpowiednie drążki. Po dłuższej chwili organoleptycznych przymiarek dokonywanych przez Chrobotka wybór padł na bukowe, metrowe tralki..
          Dzięki zdolnemu tatusiowi :-) teraz Chrobotek może uczyć się stawania na nóżki, przytrzymywania się rączkami i łapania zabawek (podpowiedź dla młodych małżeństw: dziecko przy tym świetnie się bawi, szybko się męczy i idzie spać ;- p ) 


piątek, 4 maja 2018

Gazometria


                Gazometria dla nas jest jak chleb powszedni. Badanie to jest ważne, dla osoby chorej na dysplazję płucną, ponieważ pokazuje poziom dwutlenku węgla w organizmie. A wzrastający dwutlenek do poziomu 80 lub wyżej (gdzie maksymalna norma dla zdrowego człowieka to 45) jest diabelnie niebezpieczny dla zdrowia. Dlatego Chrobotek jest w dalszym ciągu podłączany na noc do respiratora, który wspomaga jego oddychanie i „wypłukuje” nadmiar dwutlenku z organizmu.
            Punkt pobrań krwi w naszym lubańskim szpitalu wita nas już jak stałych bywalców. Atmosfera miła, przyjść możemy o każdej porze. Wyniki badań gazometrii otrzymujemy od ręki.
Dzisiaj musieliśmy troszeczkę poczekać, bo 3 ciężarne panie miały badania krzywej cukrowej. Nikt nas nie wyprosił na korytarz, czekaliśmy w pomieszczeniu rejestracji, z którego wyszła pani, która nas przyjmowała, a w pomieszczeniu obok młody laborant właśnie pobierał krew przyszłej mamusi.


                  Chrobotek się nie nudzi. Nawet w takim miejscu wszystko jest ciekawe. Najpierw bawił się długopisem, potem dostrzegł myszkę komputerową a myszka to dla niego sygnał, że się będzie coś zmieniało na monitorze. By go odwiec od zmian w otworzonym programie medycznym posadziliśmy go na krzesło obrotowe, dzięki czemu zapomniał o myszce i poczuł się jak na karuzeli.
                  Przyszła i na nas kolej. Największy płacz naszego Chrobotka zaczyna się nie w momencie ukłucia paluszka, lecz w chwili gdy pan paluszek mocno ściska, by krew spłynęła do szklanej rurki – kapilary. Po pobraniu, pytamy:
- Czy mamy wyjść na korytarz, by poczekać na wynik? A pan laborant nam na to:
- Nie, zaczekajcie tutaj, to nie będę zamykał gabinetu. Zaraz przyjdę.
By czas oczekiwania uatrakcyjnić naszemu synkowi, podeszłam z nim do kranu z wodą (po badaniu trzeba rączki dobrze umyć), gdy poczuł wodę od razu pyszczek mu się uśmiechnął i próbował chlapać tatusia :-)
                Wyniki okazały się dobre – dwutlenek 46 mmHg, tlen 55 mmHg,niska saturacja 85 % w tym przypadku wynika ze zdenerwowania (bo jakim prawem, ktoś mi ściska paluszek!)
A w najbliższym czasie...gazometria poranna po nocce bez respiratora...


czwartek, 3 maja 2018

Trochę o sprzęcie


            Respirator wspomaga oddychanie. Przy czym ustawień respiratora jest kilkanaście. Parametry mogą być bardzo wysokie lub bardzo niskie. Nasz Chrobotek jest obecnie na SMV, co oznacza, że respirator lekko wspomaga jego oddech w nocy, niewielkie wsparcie. Jest to urządzenie bardzo dokładne. Zapisuje w swojej pamięci wszystkie alarmy, jakie były, kiedy i o której godzinie. Rejestruje czas, kiedy jest pacjent podłączony, alarmuje, kiedy filtry są do wymiany i czy parametry wdechów lub wydechów nie są za niskie. Dodatkowo można podłączyć do niego koncentrator tlenu i nawilżacz (z czego obecnie korzystamy).
         Postanowiliśmy, po konsultacji z lekarzem, odstawić Chrobotkowi koncentrator tlenu. To druga nieodłączna maszyna, która nam towarzyszy i „wita” wchodzących do mieszkania gości - Czarne Artuditu, które waży 20 kg, głośno buczy i grzeje pomieszczenie, w którym przebywa. Spanie w sypialni z tym niechcianym, a koniecznym gościem było mordęgą. Dzięki podpowiedzi przesympatycznej lekarki, która przez pewien czas u nas gościła zamówiliśmy 5 – metrowy wężyk do tlenu. Tym samym rozwiązaliśmy problem buczącego koncentratora. Wystawiony do przedpokoju nikomu nie przeszkadza.
          Trzeci, niezbędny sprzęt, który towarzyszy nam na każdym wyjeździe, na spacerze i w domu to ssak do odssysania rurki tracheostomijnej. Ustrojstwo to waży 7 kg i wszędzie musi być zabierane. Zmiana temperatury po wyjściu na zewnątrz sprawia, że Chrobotek potrzebuje odessania z rurki. Zaczyna się wtedy krztusić, niepokojąco kaszleć...i nie ważne czy mama stoi w kolejce do kasy w Kauflandzie czy akurat przy wypełnianiu wniosku na dowód osobisty, dziecko na kolanach potrzebuje natychmiastowej pomocy i trzeba mu pomóc. Odessać! Początkowo czułam się źle, nieswojo. Ludzie na mnie dziwnie patrzą, zaglądają do wózka...Chyba się już na to uodporniłam...