Szpital
Kliniczny im. Karola Jonschera w Poznaniu to kolejny ośrodek, w
którym się znaleźliśmy. Po badaniach endoskopowych w Rabce
okazało się, że Chrobotek ma do usunięcia ziarninę, która
powstała na skutek podrażniania tkanek przez ciało obce (rurkę
tracheo).
Środa,
02.11.
Nim
zostaliśmy przyjęci na oddział, czekała nas wędrówka
korytarzami szpitalnymi od rejestracji po konsultację
anestezjologiczną kończąc na dyżurce pielęgniarskiej.
Oddział
laryngologiczny jest oddziałem przyjaznym dla małych pacjentów.
Jedynym jego mankamentem jest brak miejsca noclegowego dla rodzica
lub opiekuna chorego dziecka.
Wieczorem,
w małej salce 3 szwedzkie łóżeczka a pod każdym, na twardej
podłodze, na karimatach, w śpiworach trzy mamusie; ułożone ciasno
jak śledzie w konserwie. No cóż...kochająca matka zniesie każde
warunki spartańskie, by tylko dziecko wróciło do zdrowia.
Czwartek,
03.11.
Nerwowy
dzień dla mamy Chrobotka. O drugiej w nocy pobudka. Ostatnie
karmienie przed porannym zabiegiem. Mój kochany Skowronek, jak
zwykle, obudził się wyspany i uśmiechnięty przed godz. 6:00.
Po
obchodzie lekarskim przyszła kolej na Tomka. Owinięty w kocyk, w
łóżeczku na kółkach pchanym przez pielęgniarkę, patrzył
zdziwionym wzrokiem dokąd go transportują. Towarzyszyłam synkowi
do samych drzwi z napisem blok operacyjny. I pozostało mi
czekanie...
Przerażenie...strach...i
czekanie...i czekanie...i czekanie...
Zabieg
udał się bez komplikacji. Minęły dwa dni, nim osłabiony
Chrobotek znów zaczął się uśmiechać i bawić zabawkami. Na jego
maleńkiej twarzyczce widać było ból i cierpienie, jakie znosi.
Dodatkową katorgą okazało się jedzenie. Pierwsza butelka mleka po
zabiegu była bardzo niebezpieczną dla Chrobotka. Spragniony pił
łapczywie, nagle zaczął się krztusić tak mocno, że mleczko
znalazło się w rurce tracheostomijnej. Każda kolejna próba
kończyła się tym samym. W takich sytuacjach to już tylko krok do
bardzo poważnego zachłystowego zapalenia płuc.
By
do tego nie doszło, lekarz nakazał założyć sondę dożołądkową
i nie karmić dziecka butelką przez najbliższe dni.
Wyuczona, dzięki pielęgniarkom w szpitalu legnickim, właściwego
postępowania z sondą, przekonałam lekarzy, że mogą nas wypuścić do domu.
Sondę w domu Tomek miał tylko trzy
dni. Potem znów zaczął jeść bez odruchu zachłyśnięcia się.
Oto
krótka fotorelacja naszego pobytu w Poznaniu:
W drodze na zabieg |
Po zabiegu usunięcia ziarniny |
Czas do domu |
Ze znienawidzoną sondą |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz